Libera kładzie się na chodniku koło martwego kota. Kuli się, pozycją ciała naśladując ułożenie w jakim zastygło ciało zwierzęcia.
To czaro-białe zdjęcie można w pierwszym odruchu odebrać jako dadaistyczny żart lub nihilistyczny wygłup. Tym bardziej, że na zdjęciu widzimy Liberę młodego, z czasu Kultury Zrzuty. Z roztrzepanym jeżem (jeszcze bez łysiny), w dżinsowej koszuli i w pseudo-Ray-banach wygląda niczym zawadiacki nowofalowy basista, którym zresztą w owym czasie bywał.
Nie pozwala jednak na to poważna, a może refleksyjna mina artysty, a także embrionalna poza – obronna i wyrażająca podatność na zranienie.
Hommage, to hołd, a więc wyrażenie uznania, ale takie, które często kieruje się ku zmarłym. Artysta medytacyjnie pochyla się nad ulotnym życiem i kruchą cielesnością zwierzęcia, wydobywa je z nieistotności. Przez gest naśladownictwa zrównuje na chwilę z nimi status człowieka, zwraca uwagę na ludzką i własną – jego, Libery – zwierzęcość, kruchą cielesność i śmiertelność.
Interpretację taką uzasadnia wiedza o młodzieńczej próbie samobójczej Libery, epizodach kryzysów tożsamości i autodestrukcyjnych aktów niszczenia własnych prac, wreszcie – pojawianie się tematów samobójstwa, cielesności, choroby i śmierci w innych jego pracach.