Krzysztof Skiba (1964) urodził się w Gdańsku jako syn marynarza wysokiej rangi i architektki. W 1983 roku współzałożył Ruch Społeczeństwa Alternatywnego - pierwszą organizację anarchistyczną w Polsce po II Wojnie Światowej. W tym samym roku skończył szkołę średnią w Gdańsku i przeniósł się do Łodzi, gdzie został studentem kulturoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim i dołączył do trupy studenckiego teatru Pstrąg. Następne lata upłynęły mu na kursowaniu między Gdańskiem, gdzie był zaangażowany w działania anarchistyczne, a Łodzią, w której studiował, zdobywając wiedzę o sztuce awangardowej, alternatywnych teatrach i teoriach kultury. W 1985 roku został aresztowany i w konsekwencji osadzony na trzy miesiące w więzieniu za rozrzucanie anarchistycznych ulotek podczas festiwalu rockowego w Jarocinie; wyszedł na wolność w ramach tzw. małej amnestii Jana Dobraczyńskiego. W efekcie jednak nie był już dłużej osobą anonimową i nie mógł uczestniczyć w podziemnych działaniach anarchistów, w związku z czym dołączył do antymilitarnego i w większości pacyfistycznego ruchu Wolność i Pokój, zawiązanego w 1986 jako organizacja wprawdzie nielegalna i nieoficjalna, ale działająca jawnie, bez ukrywania tożsamości działaczy. Równolegle Skiba został animatorem kultury w klubie studenckim Balbina, gdzie organizował rockowe koncerty, wystawy sztuki neoawangardowej, występy poetyckie i teatralne. Przykładowo, w 1988 roku był kuratorem dużej, międzynarodowej wystawy mail artu w Balbinie. Wspólnie z kolegami ze studiów kulturoznawczych oraz z Niezależnego Zrzeszenia Studentów w 1988 roku Skiba założył dwie grupy: Big Cyc, występujący na scenie punkowy kabaret, oraz Galerię Działań Maniakalnych, specjalizującą się w ulicznych happeningach wzorowanych początkowo akcjami Pomarańczowej Alternatywy we Wrocławiu. Nim w 1990 roku Galeria uległa rozwiązaniu, wsławiła się kilkoma głośnymi happeningami, prześmiewczymi zarówno wobec rządu, jak i zasiadających z nimi przy okrągłym stole opozycyjnych elit. W latach 1989-1990 Skiba stał się popularnym muzykiem, showmanem, satyrykiem; w tym samym czasie jego młodsi koledzy z Galerii Działań Maniakalnych powołali do życia Wspólnotę Leeeżeć, grupę artystyczną zainteresowaną happeningiem i sztuką nowych mediów. Obecnie Skiba nadal występuje na scenie z Big Cycem, jak również pisze felietony, opowiadania i wspomnienia.
Jako anarchista, Krzysztof Skiba nie koncentrował się zbytnio na kolekcjonowaniu obiektów związanych z działalnością undegroundową czy opozycyjną. Jak twierdził w wywiadzie, anarchiści skupiali swoją uwagę na akcji bezpośredniej, tu i teraz, lekceważąc dokonywanie dokumentacji czy prowadzenie archiwów. Faktycznie, kolekcjonowanie takich materiałów w mieszkaniu - czy w domu studenckim, jak w przypadku Skiby - mogło być ryzykowne. Co więcej, ujawnienie Skiby jako działacza opozycji, poskutkowało dalszą systematyczną obserwacją jego osoby przez Służbę Bezpieczeństwa. Jednakże, gdy Skiba został animatorem kultury studenckiej w klubie Balbina, stworzył tam cichą przestrzeń dla alternatywnych projektów kulturalnych, w tym także nieoficjalnych i nielegalnych (jak uliczne happeningi, przygotowywane często właśnie w Balbinie). Skiba uczestniczył w międzynarodowej wymianie mail artu i w krajowym trzecim obiegu, a jego adres w domu studenckim był dobrze znany innym artystom, aktywistom, animatorom i promotorom kultury, w efekcie czego Skiba wszedł w posiadanie obfitych zbiorów art zinów, fan zinów, gazet, ulotek, listów i innych przedmiotów wysyłanych na jego adres.
W czasach kapitalistycznej transformacji Skiba nie przykładał dużej wagi do swoich archiwaliów, trzymając je w tekturowych pudłach w domu w Gdańsku. W ostatnich latach sporą część tych zasobów przekazał Europejskiemu Centrum Solidarności, zaś inną partię - w ręce Fundacji Ośrodka KARTA. Mimo to, artysta wciąż jest w posiadaniu około tysiąca obiektów.
Krzysztof Skiba był daleki od udziału w strajkach organizowanych przez "Solidarność" czy patriotycznych mszach w kościołach. Faktycznie, happeningi przeprowadzane przez Galerię Działań Maniakalnych były mocno sarkastyczną krytyką przywódców związku, którzy prowadzili rozmowy z rządem przy okrągłym stole. Jednak pomimo tej krytyki, to właśnie podziemni drukarze "Solidarności" drukowali wydawanego przez Skibę zina "Przegięcie Pały"; to także związek parę razy zapłacił kary nałożone przez kolegium na uczestników happeningów.
Źródło:
Krzysztof Skiba, "Komisariat naszym domem. Pomarańczowa historia", Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2015.